Trudno wyobrazić sobie dwa bardziej odmienne instrumenty niż klawesyn i viola da gamba. Nie ze względu na kształt, sposób wydobywania dźwięku czy sam dźwięk, ale ze względu na „osobowość”.

Klawesyn wydaje się już przy pierwszym spotkaniu instrumentem nadpobudliwym i znerwicowanym. Viola da gamba, przeciwnie, to uosobienie spokoju.

Klawesyn sprawia wrażenie, jakby bał się, że nie zdąży nam wszystkiego powiedzieć.

Viola da gamba ma na wszystko czas.

Klawesyn nie potrafi powstrzymać się od dygresji, dodatkowych wątków, długich, pełnych meandrów linii, często się na siebie nakładających i przekształcających się w trudny do zrozumienia jazgot.

Viola da gamba koncentruje się na jednym temacie.

Klawesyn pogrążą się w milczeniu równie nagle i gwałtownie, jak zrywa do życia.

Viola da gamba cały czas balansuje między odcieniami ciszy.

Żadna z tych dwóch instrumentalnych osobowości nie sprawia wrażenia kompletnej i doskonałej. I jedna i druga, tak jak większość z nas, wymaga terapeuty. Może dlatego tak lubimy się w nie wsłuchiwać. W poszukiwaniu rady, a może po prostu, by wyrazić zrozumienie i współczucie.

Cezary Zych