Przydałaby się mądra książka o historii i antropologii szarpanych instrumentów strunowych. To byłaby jedna z najbardziej fascynujących opowieści o człowieku i muzyce. Historia świata napisana z perspektywy strun przymocowanych do rezonansowego pudła i wzbudzanych plektronem bądź po prostu palcami.

Spójrzcie na nasze dzieje i dokonajcie imaginacyjnego eksperymentu – w każdej politycznej czy obyczajowej scenie, w każdym historycznym obrazie spróbujcie znaleźć miejsce dla szarpanych strun. Zapewniam, że to wcale nie będzie trudne.

Czy będzie to starożytność, czy współczesność; pole krwawej bitwy, czy plan ostrzeliwany przez kupidyna; chałupa, czy pałac; zimna północ, czy gorące południe; wyprawa pod sztandarami z krzyżem, czy pod proporcami z półksiężycem; protestancki zbór, czy hinduistyczna świątynia; jeździec, czy żeglarz; samotnik, czy kompan; mędrzec, czy głupiec; twórca, czy naśladowca.

Umieśćcie instrument na plecach najeżdżającego Europę Tatara, w delikatnych dłoniach Szecherezady, w kręgu siedzących na dywanie sufich, w orkiestrze Vivaldiego, przy cygańskim ognisku, na statku konkwistadorów, w eskimoskim iglo, w domu Bacha.

Pozostaje czymś wręcz niewytłumaczalnym, że z tej genialnie prostej konstrukcji można wydobyć tyle różnorodności i że wokół dźwięku tych kilku czy kilkunastu strun zbudować można całą muzyczną kulturę – nie tylko małej społeczności, ale nawet wielkiego narodu.

Kolejna książka, której wyglądam – historia, antropologia, psychologia związków człowieka i instrumentu. Twórcy i tego, co stworzył – by dalej tworzyć, ale także by odkrywać, a kto wie, może i po to, by móc coś zrozumieć. Przed oczyma stają cytra, lutnia, gitara, mandolina, ud, sitar i setki innych instrumentów. Ta prosta konstrukcja znowu zadziwia potęgą inspiracji, zdolnością bycia na swoim miejscu w każdym kontekście, w każdej sytuacji i w każdym czasie.

Instrument bywa zupełnie samowystarczalny, potrafi skupiać wokół siebie inne instrumenty, potrafi tylko towarzyszyć. Jest idealnym narzędziem powtarzania przepisanych tradycją form (raga) i wymarzonym środkiem do wydobywania się z okowów tradycji (improwizacja).
Dopuszcza różne stopnie wtajemniczenia. Można nie być wielkim wirtuozem, a jednak znaleźć swój wielki, niepowtarzalny styl (blues).

Co za wynalazek?! Jeden z największych w dziejach ludzkości.

Cezary Zych